I. Światło powołania

I. Światło powołania

I. ŚWIATŁO POWOŁANIA

Jakub (Giacomo) Alberione urodził się 4 kwietnia 1884 r. w San Lorenzo di Fossano (Italia) - małej wiosce położonej u podnóża piemonckich Alp. Właściwie dom, w którym przyszedł na świat, znajdował się poza wiejskim osiedlem, zatopiony wśród pól i podmokłych łąk. Jego życie od pierwszego dnia narodzin rozwijało się w ciągłym zagrożeniu, na skutek bardzo wątłego zdrowia. W dzień po urodzeniu rodzice przynieśli Jakuba do kościoła św. Wawrzyńca, prosząc proboszcza, aby ochrzcił ich dziecko, bo nie było wiadomo, czy się utrzyma przy życiu. Jednak wolą Bożą było, aby ta krucha istota przeżyła. Warunki materialne, w jakich wzrastał Jakub, nie były najlepsze. Ostatnie dekady XIX w. były pod względem materialnym szczególnie trudne dla ludności wiejskiej. Przeciętny chłop ze wsi był jedynie wyrobnikiem na polu bogatego feudała albo kogoś, kto z różnych względów znalazł się w posiadaniu ziemi. Także rodzice Jakuba musieli obrabiać cudzą ziemię. Taka sytuacja wiązała się z ciężką pracą i ubóstwem. Wspomniane okoliczności z perspektywy dalszego życia Jakuba nabierają głębszego wyrazu. Można bowiem powiedzieć, że jak mały Jakub w pierwszych miesiącach życia walczył o przetrwanie, tak przez wszystkie następne lata walczył o zachowanie żywej wiary w Chrystusa, którego uczynił centrum swojego życia. Natomiast doświadczenie ubóstwa i pracy zaważyło na jego osobowości i sile ducha, wpisując się na stałe w styl podejmowanych działań.

Rozważając rzeczywistość świadectwa należy podkreślić, że nikt nie staje się świadkiem Chrystusa z własnego wyboru, lecz z Bożego powołania. O działaniu Boga w życiu bł. J. Alberione świadczą jego własne słowa: "Doświadczył kilku momentów większej łaski, które określiły jego powołanie i misję". Z autobiograficznych zapisków wynika, że „pierwsze jasne światło" Jakub odczytał w wieku siedmiu lat. Dotyczyło ono powołania do kapłaństwa. Czując się sprowokowany pytaniem zadanym przez nauczycielkę Rosę Cardonę, "przez chwilę pomyślał, potem poczuł się oświecony i odpowiedział rezolutnie, budząc zdziwienie uczniów: «Zostanę księdzem»". To doświadczenie objęło całą jego dziecięcą osobowość, niosąc ze sobą ważne konsekwencje. Od tej chwili "koledzy, a bywało, że i bracia, zaczęli przezywać go «ksiądz», czasami naśmiewając się z niego, czasami przywołując go w ten sposób do porządku". Jednak warte podkreślenia jest to, że odtąd "nauka, pobożność, myśli, zachowanie, nawet zabawy - wszystko szło w tym kierunku".

Światło otrzymane w dzieciństwie nie oznaczało jakiegoś szczególnego kontaktu z Bogiem, ale obudziło w Jakubie wrażliwość religijną do tego stopnia, że proboszcz Giovanni Battista Montersino dopuścił go do pierwszej Komunii, wbrew zwyczajowi i wcześniej od rówieśników. W wieku 12 lat Jakub wstąpił do niższego seminarium w Bra. Był to czas szczególnego zaangażowania i wytężonej pracy intelektualnej. Sam wspomina, że "od dwunastego do szesnastego roku życia czytał prawie codziennie «Roczniki Rozkrzewiania Wiary i Świętego Dzieciństwa»". Następnie rozwijał swoją wrażliwość misyjną, czytając "publikacje salezjańskie, Ojców Białych oraz Instytutu Matki Bożej Pocieszenia i Misji Zagranicznych z Mediolanu".

Niestety, z nie do końca wyjaśnionych przyczyn 7 kwietnia 1900 r. Jakub został odesłany do domu, nie kończąc piątej klasy gimnazjalnej. Przeżywał trudne chwile, próbując na nowo odczytać wolę Bożą. Jednak dzięki zaufaniu i pomocy proboszcza jesienią tego samego roku wstąpił do seminarium duchownego w Albie. Tam poznał ks. kanonika Francesco Chiesę (1874-1946), wykładowcę seminaryjnego, człowieka o wielkim duchu i kulturze, którego wybrał na swojego kierownika duchowego. Atmosfera we wspólnocie seminaryjnej zdeterminowana była przez Rok Święty, ogłoszony przez Leona XIII, oraz przez działania katolików na polu społecznym. W październiku 1900 r. komitet diecezjalny Dzieła Kongresów zorganizował swój kongres, na którym postanowił zjednoczyć siły katolickie i ukierunkować je na działalność przenikania do mas. Prawdopodobnie do tego spotkania odwołuje się ks. Alberione, kiedy pisze w swych wspomnieniach, że „odbywał się Kongres (pierwszy, w którym brał udział); dobrze zrozumiał mowę Toniola, spokojną, lecz głęboką i przekonywującą. Czytał zaproszenie Leona XIII do modlitwy za wiek, który się rozpoczynał. Jeden i drugi mówili o potrzebach Kościoła, o nowych środkach zła, o obowiązku przeciwstawienia druku - drukowi, organizacji - organizacji, o konieczności wyjścia z Ewangelią do mas, o kwestiach społecznych".

Wkrótce potem, 1 listopada 1900 r., ukazała się encyklika Tametsi futura Leona XIII, w której papież przedstawił Chrystusa jako Drogę, Prawdę i Życie ludzkości. Encyklika kończyła się zaproszeniem całej społeczności, aby powróciła do Chrystusa. Właśnie w tym czasie pojawiło się w życiu szesnastoletniego kleryka kolejne nadzwyczajne światło. Leon XIII specjalnym dekretem z 16 listopada 1900 r. zaprosił wszystkich katolików, aby zakończyli Rok Święty modlitwą, uczestnicząc we Mszy św. sprawowanej o północy i pozostając na adoracji Najświętszego Sakramentu. Kleryk Jakub uczestniczył w nocnej modlitwie w katedrze albejskiej i przedłużył swoją adorację do około piątej rano 1 stycznia 1901 roku. Podczas tych długich godzin przeżytych na intensywnej modlitwie zanosił do Chrystusa prośby za nowy wiek, zgodnie z życzeniem papieża wyrażonym w encyklice oraz zachętą biskupa Giuseppe Francesco Re .

Wspominając po latach tamto doświadczenie, ks. Alberione przypisał mu znaczenie powołania i misji: "Noc, która dzieliła wiek poprzedni od obecnego, była decydująca dla specyficznej misji i szczególnego ducha, w którym miało się narodzić i żyć jego przyszłe Apostolstwo". W tę noc doświadczył czegoś, co wykracza poza normalne ludzkie kategorie i przypomina powołanie Abrahama lub patriarchy Jakuba (por. Rdz 12, 1; 28, 10-22). Można mówić o swoistej inspiracji eucharystycznej, jakiej wówczas doznał. Według interpretacji tych wydarzeń, jakiej dokonał w 1954 r., modlitwa z przełomu wieków przekształciła się w nadzwyczajne doświadczenie wewnętrzne. Całe jego życie wydawało się być zanurzone w Bogu. Czuł się oświecony: "Szczególne światło przyszło od Świętej Hostii". Czuł się powołany do życia w Chrystusie i jeszcze bardziej zrozumiał Jego wezwanie: Venite ad me omnes (Mt 11, 28). Rozjaśniło się w nim powołanie do kapłaństwa i „zrozumiał prawdziwą misję kapłana". Jednocześnie przyjął za swoje ukierunkowanie płynące ze strony Magisterium Kościoła i odczuł pilną potrzebę apostolstwa dostosowanego do ducha czasów: "Wydawało mu się jasne to, o czym mówił Toniolo na temat obowiązku bycia apostołami dnia dzisiejszego, posługującymi się środkami używanymi przez przeciwników". Wszystkie te doświadczenia zaangażowały go do tego stopnia, że poczuł się "głęboko zobowiązany, aby się przygotować do uczynienia czegoś dla Pana i ludzi nowego wieku, z którymi miał żyć". Miał "w miarę jasne poczucie własnej nicości", lecz równocześnie słyszał zapewnienie Jezusa: "«Vobiscum sum usąue ad consummationem saeculi» w Eucharystii" (por. Mt 28, 20). Był przekonany, że od Jezusa-Hostii otrzyma "światło, pokarm, umocnienie, zwycięstwo nad złem".

Młody Jakub modlił się tej nocy, aby nowy „wiek zrodził się w Chrystusie-Eucharystii; aby nowi apostołowie uzdrowili prawo, szkołę, literaturę, prasę, obyczaje; aby Kościół otrzymał nowy zapał misyjny; aby dobrze zostały wykorzystane nowe środki apostolstwa; aby społeczeństwo przyjęło wielkie nauczanie encyklik Leona XIII". O tym, jak mocne było to doświadczenie i jaki ślad musiało ono pozostawić we wnętrzu młodego Jakuba świadczy reakcja jednego z kleryków, który widząc go następnego dnia nie ukrywał swojego zdziwienia.

Z pewnością opis tego wewnętrznego oświecenia wzbogacony został o aspekty wynikające z jego późniejszej interpretacji. Tym niemniej ks. Alberione zaświadcza, że była to "noc decydująca" dla jego przyszłej misji i dla Rodziny Świętego Pawła. Odwołuje się do niej jako do początku swego duchowego i charyzmatycznego rozwoju. Tym samym daje do zrozumienia, że wszystko, włącznie z łaską fundacji, rozpoczyna się od nocy zamykającej rok 1900 i otwierającej nowy wiek i ma swoją inspirację eucharystyczną. W swoich późniejszych wypowiedziach często dawał wyraz przekonaniu, że instytuty Rodziny Świętego Pawła "zrodziły się z Tabernakulum" oraz że "wszystko rodzi się z Eucharystycznego Mistrza, jak z życiodajnego źródła. Tak zrodziła się z Tabernakulum Rodzina Świętego Pawła, tak się posila, tak żyje, tak działa, tak się uświęca".

Doświadczenie światła, jakiego ks. Alberione doznał podczas nocnej adoracji, znalazło swoje odzwierciedlenie w nauczaniu na temat znaczenia adoracji eucharystycznej, którą określał jako "komunikowanie światła", z którego wszystko czerpie natchnienie. Pod koniec życia, nawiązując do siebie i do drogi, jaką przebył z pomocą łaski Bożej, stwierdził: "Oto na pół ślepy, który jest prowadzony, a idąc zostaje od czasu do czasu oświecony, aby mógł wciąż postępować naprzód: Bóg jest światłem".

Następne lata potwierdzają prawdziwość i autentyczność tego niezwykłego doświadczenia. Sam Założyciel pisze, że od tamtej pory myśli, które zrodziły się podczas adoracji "zdominowały lektury, naukę, modlitwę, całą formację". Idea uczynienia czegoś dla ludzi nowego wieku, "początkowo bardzo niejasna, rozjaśniała się, a wraz z upływem lat stawała się także konkretna". Owocem wewnętrznego przeżycia było przekonanie o konieczności rozwinięcia "całej osobowości ludzkiej dla własnego zbawienia i dla bardziej płodnego apostolstwa: umysł, serce, wola...".