Dr Wanda Półtawska otrzymała od Boga misję bycia światłem dla bliźnich i dziś możemy powiedzieć, że wypełnia tę misję bardzo długo i bardzo dobrze. Bardzo wielu ludziom wskazała światło w ciemnym tunelu ich życia i bardzo wielu ludziom przywróciła nadzieję – mówił w homilii ks. Tomasz Lubaś SSP, przyjaciel dr. Wandy Półtawskiej, który przewodniczył Mszy św., odprawionej w jej intencji przy grobie św. Jana Pawła II.
Podczas Eucharystii, sprawowanej w Bazylice Watykańskiej we wtorkowy poranek (02.11.2021 r.), Polacy modlili się w intencji dr. Wandy Półtawskiej, obchodzącej 100. rocznicę urodzin. Przewodniczący Mszy św. paulista, ks. Tomasz Lubaś, przyjaciel rodziny Półtawskich, przypomniał w homilii, że dr Półtawska przez większość życia niosła nadzieje ludziom, zarówno poprzez swoją pracę zawodową, jak też duchowe świadectwo i wsparcie. „Odnajdując Boże światło w swoim życiu, sama stała się światłem, jak też i obrońcą życia, dla bardzo wielu ludzi, z którymi spotkała się w swojej posłudze lekarza ciała i duszy” – przypominał ks. Lubaś SSP. Podkreślił dużą rolę, jaką w życiu polskiej lekarki odegrała przyjaźń ze św. Janem Pawłem II: „Ich opatrznościowe spotkanie w konfesjonale w kościele mariackim w Krakowie miało miejsce w momencie, kiedy pani Wanda, jako młoda studentka medycyny, po piekle obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, w którym przybywała 4 lata i na której dokonano tzw. operacji doświadczalnej, usiłowała zrozumieć, kim jest człowiek. Ks. Wojtyła był pierwszym, który ją zrozumiał. Potem, podczas długoletniej współpracy w ratowaniu ludzkiego życia i rodziny, ks. Karol Wojtyła, a następnie Jan Paweł II, pomógł jej zrozumieć nie tylko, kim jest człowiek, ale także ukazał na własnym przykładzie, jak temu człowiekowi służyć, aby nie stracił z oczu swojego największego i najważniejszego powołania: do świętości i do życia w Niebie”.
Życie dla życia – tak przyjaciel dr. Półtawskiej streścił w kazaniu misję, jaką realizuje ona całym swoim życiem. „Życie dla życia na trzech poziomach. P. Wanda należy bowiem do tych lekarzy, którym zależy nie tylko na tym, aby człowiek się urodził, ale także troszczy się, aby po Bożemu przeżył on swoje ziemskie życie, a po śmierci mógł żyć szczęśliwie z Bogiem w niebie” – mówił, przypominając m.in. konsekwentne promowanie przez dr. Półtawską tzw. „genalogia divina”, mówiącej o boskim pochodzeniu człowieka i będącej odpowiedzią na dylematy moralne i obyczajowe dotyczące życia ludzkiego.
„Dziękując dzisiaj za dar osoby dr Wandy Półtawskiej dla nas wszystkich, dla Kościoła i Ojczyzny, prośmy dobrego Boga, w ręce którego złożyła ona swoje życie, aby pomógł nam nauczyć się od niej tej kompleksowej troski o życie: zarówno o to ziemskie, jak też i o to po śmierci; zarówno o nasze własne, jak też o życie tych, z którymi spotykamy się na naszych życiowych ścieżkach. Abyśmy uwierzyli, że od ciosów Szatana silniejsza jest Boża miłość i Jego Miłosierdzie” – modlił się podczas Mszy św. ks. Tomasz Lubaś SSP.
W porannej Mszy św. w intencji dr Półtawskiej, wzięli udział polscy księża, siostry zakonne i świeccy, mieszkający w Rzymie. Zebrani modlili się też w intencji męża dr Wandy Półtawskiej, śp. prof. Andrzeja Półtawskiego, oraz zmarłych z ich rodziny.
Za: ekai.pl
Poniżej tekst homilii ks. Tomasza Lubasia.
Pan moim światłem i zbawieniem moim,kogo miałbym się lękać? Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę?
Drogie Siostry i drodzy Bracia,
Te, pełne nadziei, słowa z dzisiejszego Psalmu Responsoryjnego są Bożą receptą na piękne życie człowieka nie tylko tutaj na ziemi, ale też na kontynuację tego życia z Bogiem po śmierci. Światło Boże jest pewnym przewodnikiem, które kieruje człowieka ku zbawieniu, pozwalając mu pokonać przeszkody i niebezpieczeństwa, które mu zagrażają.
Wytrwałe poszukiwanie Bożego światła na życiowych drogach oraz świadomość, że Bóg jest obrońcą naszego życia i że nic nam nie może się stać bez Jego woli, jest treścią życia Doktor Wandy Półtawskiej, za którą dzisiaj się modlimy w dzień jej setnych urodzin. Wyznaje ona w Beskidzkich Rekolekcjach: „Wiem, że jestem pod opieką skrzydeł Boga samego i wiem, że wystarczy Mu się oddać w opiekę! Pan Bóg może pomóc w każdej sprawie, która nie jest przeciw Niemu, adiutor meus (mój pomocnik) naprawdę!” (BR, s. 247)
Odnajdując Boże światło w swoim życiu Pani Doktor sama stała się światłem, jak też i obrońcą życia, dla bardzo wielu ludzi, z którymi spotkała się w swojej posłudze lekarza ciała i duszy.
Doktor Wanda Póltawska otrzymała od Boga misję bycia światłem dla bliźnich i dziś możemy powiedzieć, że wypełnia tę misję bardzo długo i bardzo dobrze. Bardzo wielu ludziom wskazała światło w ciemnym tunelu ich życia i bardzo wielu ludziom przywróciła nadzieję.
W dużej mierze narzędziem Bożego światła w życiu Pani Wandy stał się ks. Karol Wojtyła. Ich opatrznościowe spotkanie w konfesjonale w Kościele Mariackim w Krakowie, miało miejsce w momencie, kiedy Pani Wanda jako młoda studentka medycyny po piekle obozu koncentracyjnego w Ravensbruck, w którym przybywała 4 lata i na której dokonano tzw. operacji doświadczalnej, usiłowała zrozumieć kim jest człowiek. Ks. Wojtyła był pierwszym, który ją zrozumiał. Potem podczas długoletniej, współpracy w ratowaniu ludzkiego życia i rodziny, ks. Karol Wojtyła a następnie Jan Paweł II, pomógł jej, zrozumieć nie tylko kim jest człowiek, ale także ukazał jej na własnym przykładzie, jak temu człowiekowi służyć, aby nie stracił z oczu swojego największego i najważniejszego powołania - do świętości i do życia w niebie.
Od chwili kiedy Pani Wanda zobaczyła w obozie w Ravensbruck, jak niemiecki żołnierz wrzucił żywe niemowlę do rozpalonego pieca krematorium, postanowiła, że jeśli wyjdzie żywa z tego obozowego piekła, do końca życia będzie bronić i walczyć o każde życie ludzkie. I tak też się dzieje...
Gdybyśmy bowiem mieli streścić w kilku słowach dotychczasowe stuletnie życie Pani Doktor należałoby powiedzieć: życie dla życia.
Życie dla życia na trzech poziomach... Pani Wanda należy bowiem do tych lekarzy, którym zależy nie tylko na tym, aby człowiek się urodził, ale także troszczy się, aby po Bożemu przeżył on swoje ziemskie życie, a po śmierci mógł żyć szczęśliwie z Bogiem w niebie.
Troskę o ten pierwszy etap ludzkiego życia, który odbywa się w łonie matki, obrazuje fragment jej książki „Stare Rachunki”: „Miałam okazję opiekować się setkami kobiet, i powiem, że nigdy żadna kobieta nie miała do mnie pretensji o dziecko urodzone. Wszystkie są bardzo wdzięczne i nieraz latami przysyłają fotografie swoich dzieci, bo nie jest prawdą, że z tak zwanej ‘niechcianej ciąży’ rodzi się zawsze ‘niechciane’ dziecko. Wręcz przeciwnie, to dziecko nieraz okupione heroiczną decyzją matki, która walczy o nie z otoczeniem, dziecko początkowo odrzucane, staje się największą radością, bywa najzdolniejsze, staje się pociechą na starość”. (SR, s. 90)
Dr Półtawska od ponad 60 lat pomaga też ludziom na ścieżkach zwykłego ziemskiego życia. Jej przyjaciel dr Michalik w filmie Duśka zauważył, że natychmiast orientuje się ona: kogo mam przed sobą, czego on ode mnie chce i jak ja mu mogę pomóc.
Setki razy spotykając się z ludźmi w poradni rodzinnej oraz na bardzo wielu konferencjach w całej Polsce i za granicą, Pani Wanda niezmordowanie przybliża im antropologię, czyli naukę o człowieku, Jana Pawła II, z którą się całkowicie utożsamia. Streszcza ją w słynnym stwierdzeniu swojego świętego przewodnika:
„Wszystkie problemy indywidualne człowieka rozwiązuje genealogia divina - Boże pochodzenie człowieka”.
Przekonuje od lat że „Ojciec Święty Jan Paweł II wierzył, że każdego można doprowadzić do świętości, każdy człowiek ma te dane, bo jest dzieckiem Boga, na obraz Boga stworzonym, nie ma innych ludzi. I to chciał pokazać Ojciec Święty Jan Paweł II, że przykazania Boże zakazujące: „nie wolno, nie wolno, nie wolno” nie są po to, żeby coś człowiekowi odebrać, tylko żeby go uchronić, żeby zabezpieczyć jego los, zabezpieczyć jego wieczność”.
Pani Doktor nie jest również obojętny los człowieka po śmierci. W rozmowach z ludźmi w różnych kontekstach, także z tymi pozornie niepotrzebującymi jej pomocy, jak sama stwierdziła, nie rozmawia z nimi o „byle czym”. Wynika to z jej przekonania o które wyraża w książce z „Prądem i pod prąd”: „Wierzę nie tylko w niebo, ale i w piekło, i w żywot wieczny! Tak zwyczajnie i po prostu – i prawdę mówiąc nie rozumiem, dlaczego ludzie nie biorą pod uwagę tej prawdy: prawdy o śmierci i o tym, co potem – o wieczności”. (PP, s. 35)
Gdzie indziej dodaje: „To oko duszy powinno dostrzec dalszą perspektywę, objąć troską nie tylko ziemski byt rodziny, ale przede wszystkim jej los i zagrożenie jej szczęścia wiecznego! O nieśmiertelności rodziny mało się pamięta, a przecież wieczność powinna być w świadomości człowieka na pierwszym miejscu, przed doczesnością. Ale właśnie oczy duszy są często zamknięte i ludzie nie dostrzegają właściwej perspektywy”.
Dziękując dzisiaj za dar osoby dr Wandy Półtawskiej dla nas wszytkich, dla Kościoła i Ojczyzny, prośmy dobrego Boga, w ręce którego, wzorem Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii, złożyła ona swoje życie, aby pomógł nam nauczyć się od niej tej kompleksowej troski o życie: zarówno o to ziemskie, jak też i o to po śmierci, zarówno o nasze własne, jak też o życie tych, z którymi spotykamy się na naszych życiowych ścieżkach. Abyśmy uwierzyli, że od ciosów Szatana silniejsza jest Boża miłość i Jego Miłosierdzie.
Za przyczyną św. Jana Pawła II, przy którego grobie dzisiaj się modlimy, a który był rostropnym życiowym przewodnikiem dr Wandy Półtawskiej, prośmy, aby spełniło się jej wielkie pragnienie wyrażone w książce By rodzina była Bogiem silna: „Może ten człowiek XXI wieku odnajdzie swoją właściwą tożsamość dziecka Bożego i może podniesie głowę wyżej i zobaczy, że jest niebo i że nie jest puste, i odnajdzie radość bycia dzieckiem ukochanym przez Boga – Ojca, może”... (BRBBS, s. 28). Amen.