BOŻE WEZWANIE SĄ NIEODWOŁALNE
To co pewne…
Nigdy nie spodziewałem się, że zostanę zakonnikiem. Nie myślałem też, że stanę się paulistą. Choć z drugiej strony od zawsze czułem, że Bóg mnie do czegoś wybrał. Odczuwałem wewnętrzne pragnienie, aby pomóc innym spotkać Jezusa, i mam wrażenie, że było ono mi dane, gdyż zupełnie nie pochodzi ode mnie. Od zawsze też towarzyszyła mi jeszcze jedna pewność, że Bóg istnieje i jest Miłością. Była i jest to dla mnie prawda tak jednoznaczna, że bardziej byłbym skłonny uwierzyć w nieprawidłowość funkcjonowania wzorów matematycznych niż w to, że Boga nie ma.
Damaszek
Jako młody chłopak miałem swoje pasje i zainteresowania i być może moje życie toczyłoby się jak każde inne, gdyby Bóg nie postanowił w nie wkroczyć. Uczynił to w taki sposób, jakiego zupełnie się nie spodziewałem. 10 października 2000 roku w Łapach, moim rodzinnym mieście, wydarzyło się coś, co zupełnie zmieniło moją historię. Przeżywałem wtedy pewne trudne doświadczenie, o którym nie miejsce tu pisać, i zacząłem się kłócić z Bogiem… rodziło się we mnie wiele pytań. Ale nie były to pytania wynikające z braku wiary, tylko poszukujące sensu. I wówczas On postawił na mojej drodze pewną osobę, której opowiedziałem o swoim bólu… W odpowiedzi usłyszałem słowa, dzięki którym obecność Jezusa w moim życiu zaczęła stawać się coraz bardziej oczywista, a Jego wierność w miłości coraz bardziej klarowna. Zrozumiałem, że Jezus naprawdę żyje. Czułem, jak coś dziwnego dzieje się w moim wnętrzu, coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Gdzieś w środku usłyszałem: Nie bój się. Moje dobrodziejstwa i wezwanie są nieodwołalne. Jestem z Tobą, zawsze!
Miałem świadomość, że wydarzyło się coś wyjątkowego. Od tego dnia nic nie było już takie samo, choć nie zmieniła się żadna z zewnętrznych okoliczności mojego życia, to wewnętrznie zmieniło się wszystko. Tego dnia odkryłem Jezusa jako mojego Pana i Boga, Mesjasza i ostateczne spełnienie mojego życia. I można by włożyć tę historię między inne emocjonalnie ważne wydarzenia w moim życiu, gdyby nie fakt, że intensywność tamtych doświadczeń nie zmieniła się do dziś. Jestem przekonany, że było to doświadczenie duchowe. Dziś patrzę na nie także jako na owoc Wielkiego Jubileuszu Roku Dwutysięcznego. Porównuję to wydarzenie z tzw. nawróceniem Pawła pod Damaszkiem, ponieważ było to spotkanie, które na długie lata stało się fundamentem, bazą mojej relacji z Jezusem, mojej pamięci religijnej. Tamtego dnia bez żadnej mojej zasługi, a wręcz jakby na przekór moim niewiernościom, Jezus zechciał mi ukazać swoje prawdziwe oblicze.
Nowa rodzina
Od tamtego pamiętnego dnia zacząłem codziennie chodzić do kościoła na Eucharystię oraz regularnie czytać Pismo Święte. Zacząłem co tydzień uczęszczać na adorację Najświętszego Sakramentu – zainicjowałem życie wiary, rozpocząłem smakować Boga. Wtedy też poznałem wielką Rodzinę Świętego Pawła, a w styczniu 2001 roku udałem się do Częstochowy na pierwsze rekolekcje u paulistów.
Kapłaństwo
W klasie maturalnej zacząłem intensywniej rozważać moje pragnienia i poddawać je rozeznaniu duchowemu. Było w tym czasie kilka szczególnych rekolekcji, spotkań oraz adoracji, ale jedno z tych spotkań okazało się przełomowe. Wówczas Pan obdarzył mnie szczególną jasnością umysłu, usłyszałem wewnętrzny głos: Paś owce moje, i w swoim sercu podjąłem decyzję. Miałem pełną świadomość tego, że Bóg chce, abym był kapłanem, i miałem głębokie pragnienie wypełnienia tej drogi, podjęcia jej. Ta decyzja nie była prostym zdecydowaniem się, tak jak decydujemy się na wybór studiów czy kolor ściany w malowanym pokoju. To była decyzja duchowa, wydobycie na poziom umysłu, na poziom świadomości, tego, co jakby podskórnie już żyło, i to już od dawna.
Decyzja na próbę
Nie miałem jednak pewności, czy powinienem być paulistą. Stan ciągłych rozważań i kalkulacji strasznie mnie męczył, dlatego postanowiłem, wstąpić do paulistów na próbę. Był rok 2005, rok śmierci wielkiego papieża, św. Jana Pawła II.
Mimo że była to decyzja na próbę, w sercu odczułem pokój. Zacząłem na modlitwie, ale nie tylko wtedy, odczuwać głębokie przeświadczenie, że jestem we właściwym czasie na właściwej drodze. Choć wątpliwości co do konkretnej formy realizacji mojego kapłaństwa nie ustąpiły, w sercu miałem przekonanie, że to Bóg mnie prowadzi. Duchowy pokój różni się tym od ludzkiego spokoju, że towarzyszy człowiekowi nawet w chwilach wewnętrznych rozterek, burz czy walk. Z jednej strony nie byłem pewny na 100 procent swojego powołania do bycia w tym zakonie i zmagałem się z tym, ale z drugiej strony wewnętrznie czułem się wypełniony po brzegi pokojem, którego świat nie mógł mi dać.
Wierny przeświadczeniu, że Bóg chce, bym był kapłanem, trwałem na drodze życia paulińskiego i tak po odbyciu nowicjatu – 8 września 2007 roku – złożyłem pierwsze śluby. Po nich było wiele ważnych zdarzeń, ale nie sposób wszystkiego tu opisać. A po tych wszystkich wydarzeniach przyszła codzienność, i wtedy, starając się żyć ślubami, odkryłem, że wewnętrznie ich nie rozumiem. Przeraziła mnie ich nieosiągalność. Postanowiłem zatem wybrać się na rekolekcje ignacjańskie. W ciszy modlitwy po raz kolejny spotkałem Boga i wówczas zrozumiałem, że Szatanowi zależy, aby Boży plan nie zrealizował się w moim życiu. Postanowiłem więc zmierzyć się z trudnościami. I od tamtego czasu wszystko zaczęło się powoli układać. Zacząłem postrzegać śluby jako wartość, ponieważ dopiero z perspektywy ich dłuższego praktykowania zauważyłem, że otworzyły we mnie nowe horyzonty oceny rzeczywistości, do których bez ślubów nie miałem dostępu. Pragnienie kapłaństwa, które wciąż we mnie żyło, stało się bardziej intensywne. Fascynacja duszpasterstwem, mediami, bogatym życiem liturgicznym Kościoła, jego historią, dogmatyką, wreszcie fascynacja trudnymi zagadnieniami bioetycznymi – uświadamiały mi, że Kościołowi, a w nim Chrystusowi, chcę całkowicie poświęcić swe życie.
Być paulistą
Powoli charyzmat paulistów zaczął mnie coraz bardziej absorbować. Kiedy czytałem listy Świętego Pawła Apostoła, zafascynowała mnie jego osoba, jego miłość do Chrystusa, jego dynamizm ewangelizacyjny. Od kiedy poznałem Rodzinę Świętego Pawła, uważam ją w Kościele za fenomen. Urzekła mnie specyficzna rodzinność jej zgromadzeń zakonnych, instytutów i stowarzyszeń. Zachwyciła duchowość zmierzająca do integralnego ujęcia Jezusa Mistrza i poszukiwania w Nim syntezy nauk. Zauważyłem, że Rodzinę Świętego Pawła wyróżnia wielki szacunek do Eucharystii sprawowanej, przeżywanej i adorowanej. Celebrowana codziennie Msza św. i adoracja Najświętszego Sakramentu to największe bogactwa Kościoła, z których tak obficie dane mi jest korzystać dzięki rodzinie, w której żyję. Podziw budzi uniwersalność misji, jaką jest ewangelizacja prowadzona wszelkimi środkami, czyli zaangażowanie w media. Internet bowiem to wynalazek na miarę ruchomej czcionki drukarskiej Jana Gutenberga. Chcę zaznaczyć, że w Rodzinie Świętego Pawła wyjątkowe jest umiłowanie Słowa Bożego poznawanego, wcielanego i ukochanego. Rodzinę cechuje również szczególna troska o studium Biblii i jej rozpowszechnianie, o uczynienie na nowo Kościoła katolickiego kościołem biblijnym. Charakteryzuje ją także oddanie Ojcu Świętemu poprzez czwarty ślub, wyrażający pełne uznanie dla jego nauczania i szacunek dla wewnętrznej struktury Kościoła, który nie jest instytucją czysto ludzką. Jej wyróżnikiem jest też dowartościowanie znaczenia świeckich w Kościele – wszyscy katolicy, wszystkimi środkami, wspierają wszelkie powołania i apostolstwa.
Zaskakujące jest w mojej drodze, że Pan działa poprzez coraz cichsze i subtelniejsze wydarzenia. Od wielkich interwencji, przez zwyczajne spotkania, aż do niemal niewyczuwalnych podmuchów Jego ogarniającej kolejne dni obecności. W zadziwiający sposób od niepewności Pan przeprowadził mnie do spokojnej pewności. Od świadomości, że mam być kapłanem, Pan doprowadził mnie do świadomości, że mam być kapłanem paulistą. Odczułem jako swoją potrzebę zaangażowania w media, które często są narzędziem duchowego uśmiercania ludzi. Zacząłem odczuwać w sercu zapał do pracy apostolskiej w dziedzinie komunikacji społecznej. A wszystko to w Chrystusie, Boskim Mistrzu, który jest Drogą Prawdą i Życiem…
Jemu zawdzięczam moje ocalenie (Wj 15, 2).
Jemu powierzam moją drogę (Łk 23, 43).
Jemu chwała na wieki (2 Tm 4, 18).
ks. Tomasz Wasilewski SSP
ZOBACZ wizytę ks. Tomasza w Radiu FIAT | |
ZOBACZ poświęcenie sprzetu filmowego | |
ZOBACZ święcenia prezbiteratu ks. Tomasza | |
ZOBACZ Msze prymicyjne ks. Tomasza |
ks. Tomasz Wasilewski - urodził się w Łapach k. Białegostoku. Po ukończeniu liceum wstąpił do paulistów w 2005 roku, gdzie złożył pierwsze śluby w 2007 roku. W 2013 roku złożył śluby wieczyste, przyjął święcenia diakonatu i w 2014 roku otrzymał święcenia prezbiteratu. Od pięciu lat tworzy wideokomentarze do niedzielnych Ewangelii pt. "Kromka Słowa Bożego". Obecnie jest też duszpasterzem powołaniowym.