ZNALAZŁEM SWOJE MIEJSCE
Można powiedzieć, że moje życie było podobne do innych, i spodziewałem się, że prędzej czy później się ułoży, to znaczy, że założę szczęśliwą rodzinę. Jednak gdy mijały lata, a tak się nie działo, zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak jest.
Co rusz pracowałem w innym zawodzie i ciągle się przekonywałem, że na dłuższą metę to nie jest dla mnie zajęcie. Energicznie zaczynałem coś nowego, ale z czasem okazywało się, że już nie potrafię czynić w tym postępów. Równolegle jednak nieustannie wzrastało we mnie życie wewnętrzne. Coraz intensywniej szukałem odpowiedzi na różne istotne pytania, moja wiara zaś się pogłębiała. Na początku myślałem, że każdy tak ma, że to kolejny etap rozwoju człowieka. Lecz szybko zauważyłem, że moi znajomi martwią się zupełnie innymi sprawami, niekoniecznie zbawieniem innych.
Stąd też w miarę upływu czasu zacząłem się zastanawiać, czy Pan Bóg nie ma dla mnie jakiegoś specjalnego zadania. Skontaktowałem się z siedmioma różnymi zgromadzeniami zakonnymi, w tym z moim obecnym zgromadzeniem paulistów, ale do żadnego z nich nie odczuwałem jakiegoś szczególnego powołania. Spodziewałem się, że może pomogą mi w tym rekolekcje ignacjańskie, ale nie od razu tak się stało.
Postanowiłem więc zamknąć sprawę ewentualnego życia zakonnego, gdyż nie mogłem przeciągać tego w nieskończoność. Codzienne życie domagało się trzeźwego stąpania po ziemi, rozmaitych konkretnych decyzji. We mnie pozostało jedynie pragnienie przeżycia kolejnego tygodnia rekolekcji ignacjańskich.
Minął rok. Rzeczywiście rozpocząłem ćwiczenia duchowe u jezuitów. Pamiętam figurę Jezusa frasobliwego, wielkości dojrzałego mężczyzny, przed którą się modliłem. W pewnym momencie zauważyłem, że postać ta wyraża bardzo głęboki smutek, szczególnie oczy – zamiast gałek miały głębokie, ciemne wyżłobienia. To wszystko sprawiło, że zapytałem:
- Panie Jezu, dlaczego jesteś taki smutny?
Następnie jakby z mojego wnętrza, przez moje usta przyszła odpowiedź:
- Jestem smutny, bo przyszedłem tu, na ziemię, 2000 lat temu, aby przyciągnąć ludzi do siebie, a tak wielu nic sobie z tego nie robi i idzie do piekła.
- To co ja mogę zrobić, Panie? – zadałem pytanie.
Zaraz też pojawiła się odpowiedź, bo przypomniał mi się mój śp. ojciec, który czasem prosił mnie o wykonanie czegoś, a gdy się ociągałem albo o tym zapominałem, sam się tym zajmował, nawet mi o tym nie mówiąc. Dlatego też zrozumiałem, że Bóg bardzo subtelnie zaprasza mnie, abym kontynuował Jego pracę na ziemi.
Potem jeszcze wiele się wydarzyło, a ja ciągle miałem różne wątpliwości. Pytałem Pana, gdzie mam iść, co mam ze sobą zrobić. I tak jak wcześniej, jakby z mojego wnętrza, przez moje usta przyszła odpowiedź, że moje miejsce jest w Towarzystwie Świętego Pawła. Ja nadal nie wierzyłem i prosiłem o trzykrotne potwierdzenie – odpowiedź po trzykroć się powtórzyła.
Mimo tych wszystkich wydarzeń dalej przeżywałem rozterki, ale zauważyłem, że w moim życiu nieustannie pojawiały się nowe osoby, które modliły się za mnie i pomagały mi podjąć właściwą decyzję. Jedna z nich, wyjeżdżając na pielgrzymki do różnych sanktuariów w Polsce i w Europie, pozostawiała tam prośbę o modlitwę za mnie.
Z czasem więc wątpliwości ustępowały. Ale tak na dobre o moim właściwym wyborze przekonałem się dopiero kilka tygodni po wstąpieniu do zgromadzenia. Miałem wtedy 35 lat.
Stale dziękuję Panu za tę łaskę powołania, które jest dla mnie wielką radością.
Odkrycie powołania było najtrudniejszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała. Wcześniej bowiem musiałem się bardzo, bardzo zmienić, przede wszystkim zdać sobie sprawę z tego, co oddalało mnie od Boga, aby się z tym ostatecznie pożegnać i przewartościować własne życie.
br. Adam Szczygieł SSP
ZOBACZ dzień z życia paulisty | |
ZOBACZ rekolekcje z Całunem Turyńskim z udziałem br. Adama | |
ZOBACZ rekolekcje powołaniowe z udziałem br. Adama | |
ZOBACZ świadectwo br. Adama w "Echu katolickim" |
br. Adam Szczygieł - paulista, urodzony w Wadowicach. Technik budowlany, przewodnik górski, teolog, z zamiłowania fotografik i krajoznawca. Do paulistów wstąpił w 1999 roku. Pełnił funkcję fotoedytora i fotografika "Edycji Świętego Pawła". Obecnie jest redaktorem biuletynu liturgicznego "Dzień Pański" oraz duszpasterzem powołań. Animuje również blog poświęcony wartościowym filmom.