Br. Adam Szczygieł, paulista, rozmawia z s. Marią Teresą Rossi, matką przełożoną Sióstr Apostolinek w Polsce (4.02.2011 r.).
Br. Adam: Jak dawno temu przybyła Siostra do Polski?
Siostra M. Teresa: Około 7 lat temu.
Br. Adam: Co Siostrę jako Włoszkę zaskoczyło w naszym kraju? Co było inne, niż się Siostra spodziewała?
Siostra M. Teresa: Piękną niespodzianką była zielona polska natura ze swoimi okazałymi lasami, nawet na terenach nizinnych. Ponadto żywa tradycja chrześcijańska, przygotowanie do Świąt Bożego Narodzenia, polskie kolędy itp. Żywa wiara to znak nadziei.
Przed wyjazdem niczego nie planowałam. Ale chciałam żyć swym powołaniem Siostry Apostolinki z otwartym sercem i w zasłuchaniu się w rzeczywistość, aby zrozumieć, jakie niesie ze sobą pierwszoplanowe sprawy, którym trzeba służyć zgodnie z naszą misją, właśnie tam, gdzie Pan mnie wezwał.
Br. Adam: Skąd Siostra pochodzi i jak to się stało, że została siostrą zakonną, Apostolinką?
Siostra M. Teresa: Pochodzę z rejonu Lombardii, blisko Mediolanu. Moje powołanie, jak każde Boże posłannictwo, jest tajemnicą miłości Boga. W mojej rodzinie, której dużo zawdzięczam, oddychałam wiarą, która była dobrze dopasowana do życia. Zajmowanie się młodzieżą, zarówno w parafii, jak i w diecezji, otworzyło we mnie pragnienie uczynienia w życiu czegoś, co służyłoby wszystkim. Ale jak? Zaczęłam się zastanawiać, modlić, aby pojąć, jaka jest wobec mnie wola Boga, i zabiegać, by poznać różne sposoby przeżywania wiary. Stopniowo coraz lepiej odkrywałam i rozumiałam, że Pan Jezus jest osobą żywą i obecną, a swoją bezinteresowną miłością, wierną i zawsze nową, niespodziewaną i nieprzeniknioną tajemnicą, cierpliwą i mocną, był tym, czego szukałam. Zdecydowałam się - cały czas być dla Boga!
Od tej chwili On wziął całe moje jestestwo: umysł, wolę, serce, wszystkie moje ułomności, braki, moją historię. Jako doskonały Mistrz nieustannie prowadził i na nowo wyprowadzał na swoją drogę; synchronizował „mój" sposób bycia z „Jego".
Dlaczego zostałam Siostrą Apostolinką? Jak już powiedziałam, doświadczyłam, że Pan nie jest ideą, ale żyjącą osobą, która kocha. Jako że czułam się przez Niego kochana, pragnęłam, najbardziej jak to tylko możliwe, pomagać wielu młodym ludziom i wszystkim w zrozumieniu, że Bóg jest wierny oraz jest miłością, która wzywa i posyła do służenia Kościołowi, do posługiwania wielu potrzebom ludzkości. To moje pragnienie spotkało się z dwoma decydującymi dla mnie znakami: Wielką Wystawą Powołaniową i świętym Założycielem.
Pojechałam na Rzymską Halę Wystawową, aby zobaczyć Wystawę Powołaniową z 400 stoiskami zorganizowaną przez bł. Jakuba Alberionego w hołdzie Soborowi Watykańskiemu II. Były tam obecne wszystkie zgromadzenia zakonne, męskie i żeńskie, działające na całym świecie. Można było spotkać młodzież, starszych, różnego rodzaju osoby zakonne, biskupów, kardynałów itd. Tam oddychałam sensem powszechności Kościoła. Znajdowała się tam również kaplica, aby adorować i wsłuchiwać się w Boga, który wzywa. Tam też 7 grudnia 1962 r. o godz. 17.00 po raz pierwszy zobaczyłam bł. Jakuba Alberionego idącego po alejach wystawy w procesji z Najświętszym Sakramentem.
Na jednym ze stoisk przeczytałam: „Każde oblicze ma swoje powołanie" i jeszcze inne słowa: „Siostry Apostolinki przekładają całe życie na apostolstwo powołaniowe. Pomagają młodym w odkryciu i pójściu za własnym powołaniem. Modlą się za powołania" itd. Apostolinek nie spotkałam, ale wracając do domu i przeglądając wszystkie ulotki z wystawy, zatrzymałam się nad broszurą Apostolinek. Spróbowałam się z nimi skontaktować i otrzymałam zaproszenie na Dzień Skupienia dla młodzieży, na którym obecny był ks. Jakub Alberione.
W ten sposób 17 lutego 1963 r. po raz pierwszy z Nim rozmawiałam. Opowiedziałam całą historię mojego powołania, na koniec podzieliłam się wielkim wrażeniem i zachwytem doznanym na stoisku Apostolinek. Ks. Alberione spojrzał na mnie przejrzystym, intensywnym oraz głębokim wzrokiem i rzekł: „Módl się, rozważ, zadecyduj". Pomyślałam więc: „To jest Boży człowiek, to jasne! Przeobfity i cierpliwy w słuchaniu, umiarkowany w słowach". Powiedziałam sobie: „Na co czekasz? Zdecyduj!". 1 maja wyjechałam do Castel Gandolfo, Domu Macierzystego Sióstr Apostolinek. To, co zrozumiałam w wierze, wystarczyło, aby wyruszyć z radością i drżeniem.
Br. Adam: Kim są Siostry Apostolinki i czym się zajmują?
Siostra M. Teresa: Instytut Królowej Apostołów dla Powołań, czyli Siostry Apostolinki, należy do Rodziny Świętego Pawła założonej przez bł. Jakuba Alberionego. Jest jedynym zgromadzeniem w Kościele, którego misją jest apostolstwo dla wszystkich powołań, a w szczególności troska o powołania do kapłaństwa i różnorodnych form życia konsekrowanego. Poprzez modlitwę, głoszenie, towarzyszenie oraz posługiwanie się środkami społecznego przekazu otaczamy opieką zwłaszcza młodych szukających sensu życia i własnego posłannictwa w Kościele oraz w świecie.
Br. Adam: Czym się zajmują Siostry Apostolinki w Polsce?
Siostra M. Teresa: Do Polski przyjechałyśmy w 2003 r. na zaproszenie biskupa diecezji łowickiej. Stanowimy w Polsce pierwszą fundację, toteż wszystko trzeba zaczynać w ubóstwie i z ufnością Bogu. Organizujemy Dni Skupienia, rekolekcje, wystawy, konferencje, Dni Biblijno-Powołaniowe itp. Opracowujemy i rozpowszechniamy materiały o tematyce powołaniowej. Współpracujemy z kapłanami, rodzicami, nauczycielami, w parafiach, seminariach duchownych i diecezjach.
Br. Adam: Jaka jest różnica pomiędzy młodzieżą polską a włoską?
Siostra M. Teresa: Bardziej niż różnice zauważam to, że zarówno młodzież polska, jak i włoska szuka Boga. Poszukuje przestrzeni prostych i życiodajnych, gdzie może Go spotkać, zgodnie ze swoją tradycją i kulturą.
Br. Adam: Czy miała Siostra jakieś zabawne sytuacje wynikające z różnego znaczenia słów polskich i włoskich?
Siostra M. Teresa: Istnieją niektóre słowa w języku polskim, które tak jak w moim regionie, w moim dialekcie oznaczają to samo, na przykład: seler, pomidor itp. To jest bardzo zabawne!
Br. Adam: Co to jest powołanie?
Siostra M. Teresa: Wszyscy jesteśmy zamierzeni i odwiecznie kochani przez Boga. Co więcej, wszyscy w naszym życiu mamy do spełnienia zadanie, które pochodzi z miłości Boga, kiedy powołuje nas do istnienia. Bóg obdarowuje nas darami dostosowanymi do wypełnienia własnego powołania. Na końcu tego życia to On będzie czekał na każdego z nas, na prawdziwy egzamin. Życzymy wszystkim, aby zdali go na wieczną szczęśliwość!
Br. Adam: Co Siostra mówi młodym ludziom, którzy rozeznają swoje powołanie?
Siostra M. Teresa: Zapożyczę słowa Jana Pawła II: „Nie lękajcie się! Otwórzcie, a nawet otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!". On jest Drogą, Prawdą i Życiem. On jest Tym, który daje życiu sens i pokój. On jest Przyszłością pewną.
Br. Adam: Co zdaniem Siostry stanowi największą przeszkodę dla współczesnego młodego człowieka w odkryciu własnego powołania?
Siostra M. Teresa: Współczesne społeczeństwo podaje młodemu człowiekowi w pewnym sensie „wszystko i natychmiast", a to często oślepia i wyprowadza z właściwej drogi. Młoda osoba, która chce odkryć własne powołanie, powinna wyruszyć w najdłuższą podróż swojego życia, aby najpierw w wolności i prawdzie odkryć samą siebie.
Inną przeszkodą jest indywidualizm, którym świat jest przepełniony i którym wszyscy w jakimś sensie oddychamy.
Br. Adam: Jak pokonać te przeszkody?
Siostra M. Teresa: Tylko miłość buduje! Młodzi szukają prawdziwych środowisk z autentycznymi relacjami i bezinteresowną przyjaźnią. Często bezwiednie szukają prawdziwego dobra, ponieważ czyni ich ono wysoce dynamicznymi, uwalniając wszystkie ludzkie możliwości. A jako że pochodzi ono z Ewangelii, która w całości zamieszkiwana jest przez pewną kategorię daru, dlatego prawdziwą pomocą w odkryciu powołania jest ukazanie tego daru i radosne towarzyszenie młodym po ścieżkach Ewangelii.
Oprócz tego w towarzyszeniu młodym ludziom potrzebna jest wierna i aktywna cierpliwość, uważne i ufne wysłuchiwanie się, aby pomóc im stopniowo uwolnić w sobie własne „tak" wypowiedziane Bogu.
Br. Adam: Co według Siostry można zrobić w Kościele, aby wielu młodych ludzi mogło dobrze odczytać swoje powołanie?
Siostra M. Teresa: Po części już odpowiedziałam na to pytanie. Dodam tylko, że u animatora ważne jest niestrudzone, twórcze i podjęte z pasją zaangażowanie, aby pomóc młodym spotkać Boga i wzrastać w przyjaźni z Nim. Potrzebne są różne inicjatywy, aby ułatwiać im wzrastanie w wierze. Należy ich zachęcać do zaangażowania na rzecz innych. A także powierzać ich Maryi, Matce powołań wszystkich młodych ludzi. Pomagać w poznawaniu Maryi, aby każdy mógł wraz z Nią powiedzieć: „Niech mi się stanie według twego słowa" (Łk 1,38).
Br. Adam: Od ilu lat Siostra jest zakonnicą? Czy odnalazła Siostra szczęście w swoim powołaniu?
Siostra M. Teresa: Pamiętasz? Wstąpiłam do wspólnoty 1 maja 1963 r., pozostawię Ci więc rachunek do zrobienia w pamięci!
Szczęście nie jest drogą. Jest metą wędrówki człowieka. Znalazłam pokój, gdyż czuję się na swoim miejscu, zgodnie z wolą Boga.
Br. Adam: Słyszałem, że Siostra spotkała się z Janem Pawłem II. Jak przebiegało to spotkanie?
Siostra M. Teresa: Tych spotkań było więcej, chcę powiedzieć o pierwszym z nich. Było lato 1979 r. Z grupą młodzieży, uczestniczącą w rekolekcjach powołaniowych w naszym Domu Macierzystym w Castel Gandolfo, poszliśmy do Ojca Świętego. Wcześniej jednego z chłopców, Giuliano, poprosiłam o napisanie na plakacie myśli Jana Pawła II: „Człowiek jest zawsze jedyny i niepowtarzalny, jest kimś odwiecznie zamierzonym i odwiecznie wybranym, kimś powołanym i nazwanym własnym imieniem". Na koniec tego przepięknego spotkania, podczas którego Ojciec Święty osobiście pozdrowił każdego z młodych, poprosiłam z odrobiną lęku: „Czy może Ojciec Święty uczynić nam jeszcze jedną przysługę i złożyć podpis na tym plakacie?". On odpowiedział swoim jasnym: „Tak" i w trakcie podpisywania powiedział: „Tylko dopiszcie datę!". Było to 25 sierpnia 1979 r.
Br. Adam: Castel Gandolfo jest znane w Polsce jako letnia rezydencja Papieża. Czym zajmują się tam Siostry Apostolinki?
Siostra M. Teresa: Siostry Apostolinki narodziły się w Castel Gandolfo, gdzie znajduje się ich Dom Macierzysty, przez to też mają różne okazje, by spotykać i słuchać Papieża. Jest tam dom formacji, apostolstwa, modlitwy, gościnności. To tam, oprócz spotkań powołaniowych dla młodzieży, przygotowywania konspektów i wystaw powołaniowych, redagowany jest i wysyłany dwumiesięcznik „Se vuoi".
Br. Adam: „Se vuoi" oznacza po polsku „Jeśli chcesz". Czy może Siostra powiedzieć coś więcej o tym periodyku?
Siostra M. Teresa: „Se vuoi" jest czasopismem dla młodzieży, pomocnym w nadawaniu prawidłowych barw jej życiu. Przeglądając pobieżnie to czasopismo, znajdziemy w nim:
- artykuły ekspertów o tematyce biblijnej, powołaniowej, psychologicznej itp.;
- artykuły stanowiące odpowiedzi na pytania czytelników i proponujące itinerarium [plan, drogę - br. Adam] wzrostu na poziomie ogólnoludzkim i duchowym;
- świadectwa i wywiady z osobami żyjącymi różnymi powołaniami: do małżeństwa, do kapłaństwa, do życia konsekrowanego, do szczególnego zaangażowania w życiu świeckim;
- prezentacje rozmaitych religijnych ruchów i wspólnot;
- krótkie konspekty pomocne w spotkaniach powołaniowych;
- strony poświęcone twórczości czytelników pt. „Tu piszecie wy!";
- kolumny dotyczące fotografiki, muzyki, książek i innych rzeczy.
„Se vuoi" to czasopismo bardzo znane i cenione przez młodzież oraz wychowawców.
Br. Adam: Co to znaczy być świętym dzisiaj, tu i teraz?
Siostra M. Teresa: Być świętym to znaczy być dobrym. Aby być dobrym, wystarczy być lepszym, tu i teraz: „Postępować po troszeczku każdego dnia".
Br. Adam: Czy ma Siostra jakiś ulubiony fragment z Pisma Świętego albo cytat tekstów założyciela zgromadzenia, bł. Jakuba Alberionego?
Siostra M. Teresa: Przy wejściu do naszej wspólnoty w Skierniewicach przygotowałyśmy łódkę zapełnioną malutkimi fragmentami z Pisma Świętego. Teraz wylosuję coś dla Ciebie: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5).
Z wielu pism bł. Jakuba Alberionego do Apostolinek trudno wybrać jeden fragment. W tym momencie przypominam sobie taki: „...Problem przyszłości jest problemem każdego młodego człowieka. Pomimo że nie jest dość rozpatrywany i brany pod uwagę, stanowi w głębi rzeczy udrękę każdej duszy. Dlatego piękną miłością jest pomagać młodzieży stawiać sobie pytanie: "A ty co będziesz robić?". Dać zrozumieć młodym, że jeśli ważne jest umieć wybrać i odgadnąć dobrze własną karierę, własny zawód, to o ile ważniejszy jest wybór własnego stanu. Modlić się i oświecać dusze, by rozwiązały ten podstawowy problem, jest rzeczą wielką, jest przepiękną dobrocią, jest miłością pełną zasługi. Pracować dla powołań znaczy służyć Kościołowi...".
Br. Adam: Czy zdaniem Siostry młodzi ludzie lubią czytać Pismo Święte?
Siostra M. Teresa: Z mego doświadczenia mogę powiedzieć, że młodzi ludzie czytają Pismo Święte, sami lub w grupie. A szczególnie gdy ukazane jest w sposób piękny, zrozumiały i nowy, jak na przykład ostatni przekład Biblii przygotowany przez Wasze zgromadzenie. Bez hałasu i bez wielkiego wyróżniania się, stopniowo otwierają umysł, wolę i serce na Słowo. Zapraszają innych, by tego doświadczyli.
Br. Adam: Dziękuję za rozmowę.