ks. Alojzy Łabędź
Jednym z najpiękniejszych jego wspomnień z tego okresu była wizyta bł. Jakuba Alberione w Częstochowie (w lutym 1939 roku). Fotografię zrobioną w tym dniu przechowywał jak coś najdroższego na świecie. To ważne spotkanie zaowocowało w przyszłości bogatą korespondencją Założyciela z młodym chłopcem.
1 listopada 1942 roku kleryk Józef Łabędź uroczyście przyjął habit zakonny.
W czasie II wojny światowej w domu Towarzystwa Świętego Pawła przy al. Wolności 56 w Częstochowie było sześciu chłopców, a wśród nich Józef Łabędź. Z kapłanów pozostali tylko ks. D. Ravina i ks. G. Ricolfi. Wydawnictwo Zgromadzenia Świętego Pawła wciąż funkcjonowało, gdyż pauliści dostali od okupacyjnych władz niemieckich pozwolenie na druk książek. Drukowane przez Zgromadzenie książki były adresowane przede wszystkim do prostych, niewykształconych ludzi. Były to m.in.: modlitewniki, żywoty świętych.
W okresie powojennym działalność wydawnicza, będąca podstawową formą apostolstwa paulistów, stała się główną przeszkodą w zaistnieniu Towarzystwa Świętego Pawła w PRL. W 1947 roku Polskę opuścił ostatni przełożony Regionu natomiast kleryk Józef Łabędź jako jedyny zdecydował się na pozostanie w Zgromadzeniu. Wszyscy inni chłopcy rozeszli się. Osamotniony, swoje oparcie znalazł w siostrach Uczennicach Boskiego Mistrza.
Kleryk Józef Łabędź, mimo tych wszystkich poważnych trudności, nadal uparcie chciał zostać kapłanem paulistą. Pragnął studiować w seminarium diecezjalnym. Odpowiedź władz kościelnych była jednoznaczna: może studiować, ale potem musi pozostać w diecezji.
Przełożeni Zgromadzenia chcieli, aby Józef Łabędź przybył do Włoch i tam kontynuował studia, przygotowując się do swojej specyficznej misji. Nie było to jednak możliwe, ponieważ władze komunistyczne nie udzieliły mu pozwolenia na wyjazd. 19 marca 1949 roku Józef Łabędź, jedyny polski paulista, złożył swoje pierwsze śluby zakonne w kaplicy przy ul. Hoene-Wrońskiego 26 na ręce przeora zakonu oo. paulinów z Jasnej Góry - o. Kajetana Raczyńskiego. Przybrał wtedy imiona zakonne Alojzy Maria. Do ślubów tych przygotowała go na specjalnych rekolekcjach siostra Bovetti - Uczennica Boskiego Mistrza.
Ksiądz Łabędź corocznie odnawiał śluby zakonne w obecności przełożonego paulinów - o. Kajetana Raczyńskiego z Jasnej Góry albo jezuity - o. Stanisława Łopatki. Godne szacunku są słowa młodego Józefa skierowane w liście do Założyciela: „teraz z pokorą wnoszę prośbę o dopuszczenie mnie do odnowienia ślubów, które wygasają 19 marca 1950 roku. I choć sumienie mówi mi, że nie byłem dość wierny, tym niemniej mogę stwierdzić, że miałem dobrą wolę i starałem się bardzo”. Dwa lata później, z prostotą i zaufaniem, pisze do bł. Jakuba Alberione: „...[do ślubów] przygotowałem się dobrze poprzez rekolekcje. Dziękuję serdecznie za Waszą dobroć i pozwolenie na odnowienie ślubów w tych ostatnich latach. Wydaje mi się, że mogę powiedzieć z pełną świadomością, iż starałem się każdego dnia wcielać je w moje życie. Mam dużo dobrej woli i zaufania w pomoc Bożą.”
W 1950 roku polityka upaństwowienia osiągnęła w Polsce swój szczyt. Zamykano lub przejmowano prywatne, przeważnie prowadzone przez zakonnice, przedszkola, szkoły, szpitale, zabierano ziemię będącą prywatną własnością. W tym roku zdemontowano maszyny z drukarni paulińskiej. Część z nich zniszczono, a część wywieziono do państwowej drukarni w Częstochowie.
Nie mogąc prowadzić działalności wydawniczej, kleryk Józef Łabędź postanowił ukończyć studia teologiczne, które rozpoczął jeszcze w swoim Zgromadzeniu. Odbył je w seminarium oo. dominikanów w Krakowie w latach 1952-1953.
W Zgromadzeniu, w szkole wewnętrznej prowadzonej przez przełożonych, studiował przez 2 lata filozofię i przez 3 lata teologię. Ponieważ Towarzystwo Świętego Pawła nie istniało już w Polsce, zrodził się problem uznania tych studiów. I tym razem Siostry Uczennice Boskiego Mistrza pomogły klerykowi. Osobiście udały się do Krakowa jesienią 1951 roku do seminarium oo. dominikanów przy ul. Stolarskiej 12. Ojciec regens Romuald Kostecki zgodził się przyjąć kleryka paulistę na studia, ale nie zapewniał zakwaterowania. Po całodziennych poszukiwaniach Siostry wyprosiły zgodę na zamieszkanie kleryka u oo. franciszkanów przy ul. Reformackiej 4 w Krakowie. W ten oto sposób pierwszy polski paulista mógł skończyć studia teologiczne.
28 czerwca 1953 Alojzy Maria (imiona przybrane podczas profesji zakonnej czyli ślubów wieczystych) Józef Łabędź przyjął w katedrze Świętej Rodziny w Częstochowie święcenia kapłańskie z rąk biskupa Zdzisława Golińskiego. I tak ksiądz A. M. J. Łabędź został pierwszym polskim kapłanem paulistą.
Mszę św. prymicyjną odprawił następnego dnia w sanktuarium jasnogórskim przed obrazem Czarnej Madonny. Tymczasem w Rzymie, w krypcie budującego się sanktuarium Królowej Apostołów, bł. Jakub Alberione mówił do zgromadzonych tam członków Rodziny Świętego Pawła: „Niech Pan będzie błogosławiony za święcenia kapłańskie pierwszego kapłana Polaka, który szedł trudnymi drogami, lecz wytrwale i zawsze wiernie dążył do celu. Prześladowania, jakich doznaje Polska, zobowiązują nas do modlitwy do Pana za ten udręczony i zarazem heroiczny naród, który doświadcza tego wszystkiego nie od kilku lat, lecz od wieków, podtrzymuje jednak własną wiarę i walczy o niepodległość. Oby nowy kapłan, który jest prawdziwym kwiatem tego narodu, mógł odbudować Towarzystwo Świętego Pawła w Polsce”. Ksiądz Łabędź pisał do Założyciela: „Jestem rad z przynależności do Zgromadzenia i możności oddania wszystkich mych sił na chwalę Boga i potrzeby Kościoła. W mych pierwszych błogosławieństwach pamiętałem o członkach naszego Zgromadzenia”.
W dalszym ciągu ks. Józef Alojzy Łabędź nie mógł prowadzić działalności apostolskiej właściwej Towarzystwu Świętego Pawła. Została mu zatem praca w parafiach diecezji częstochowskiej, m.in. w Janowie i w Złotym Potoku. Ksiądz Łabędź przede wszystkim przyjeżdżał do tych parafii, aby spowiadać w pierwsze piątki miesiąca. Przez krótki czas w 1956 roku prowadził też katechezę w szkole podstawowej przy ul. J. Sobieskiego w Częstochowie. Ponadto był kapelanem Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza.
Nie było łatwo być księdzem w Polsce lat sześćdziesiątych. Korespondencja podlegała cenzurze, stąd też ks. Łabędź nie mógł sobie pozwolić na pisanie o wszystkim do Włoch. Brakowało również domu, dlatego mieszkał nadal z siostrami, pełniąc funkcję ich kapelana. Odpowiadając na prośbę biskupa, sprawował służbę kapłańską w parafiach Częstochowy, odprawiając Msze św. niedzielne, spowiadając, głosząc rekolekcje. Nie zatrzymywał się na bieżących brakach, ale umiał wybiegać myślami w przyszłość. Za każdy zaoszczędzony grosz kupował książki do biblioteki; miały one służyć przyszłym klerykom. W swym działaniu nie ograniczał się jedynie do tego rodzaju apostolstwa. W 1957 roku bp Goliński poprosił go o nauczanie religii w szkole. Ks. Łabędź zgodził się po otrzymaniu pozwolenia przełożonych z Włoch. Ta praca nie trwała jednak długo, bo w roku 1958 rząd zakazał nauczania religii w szkołach. Dla księdza Alojzego największym zmartwieniem w tym czasie była jednak ciągła niemożność prowadzenia prawdziwego apostolstwa paulińskiego. W dodatku od 1963 roku stopniowo zapadał na zdrowiu.
2 kwietnia 1966 roku ks. Łabędź ostatecznie sfinalizował zakup terenu pod przyszły dom i drukarnię paulistów na peryferiach Częstochowy w kolonii Grabówka. Transakcja stała się możliwa głównie dzięki pomocy finansowej Domu Generalnego Towarzystwa Świętego Pawła w Rzymie. Na zakupionym terenie o powierzchni czterech hektarów znajdował się sad, ogród i budynek mieszkalny (obecny, tylko rozbudowany, dom Uczennic Boskiego Mistrza przy ul. Pawiej 6). Siostry i ks. Łabędź utrzymywali się ze sprzedaży uprawianych przez nich warzyw i owoców.
10 grudnia 1966 roku ks. Alojzy zasłabł, wrzucając węgiel do piwnicy, i stracił przytomność. Odwieziono go do szpitala przy ul. A. Mickiewicza. Stan jego zdrowia pogarszał się, a Siostry Uczennice Boskiego Mistrza codziennie go odwiedzały i czuwały przy jego łóżku. Zmarł 2 stycznia 1967 roku. Został pochowany na cmentarzu przy ul. św. Rocha w Częstochowie. W historii Towarzystwa Świętego Pawła w Polsce nastąpiła długa przerwa.
Ks. Alojzy ofiarował swoje cierpienia w trzech intencjach: za Pierwszego Mistrza, o dobry rozwój domów w Polsce i za nowe powołania do Zgromadzenia. W pogrzebie uczestniczyło dwóch biskupów, około 60 księży, wiele sióstr zakonnych oraz licznie zebrani wierni. Mowę pożegnalną wygłosił bp częstochowski Stefan Bareła; oto niektóre jej fragmenty: „Ksiądz Alojzy był cały oddany sprawie Kościoła i swego Zgromadzenia. Umiał tak dobrze pogodzić te dwie miłości, że trudno było stwierdzić, gdzie kończy się jedna, a zaczyna druga. Kiedy przychodził do mnie, nie czynił nic innego, jak tylko mówił o swym Zgromadzeniu i umiłowaniu dusz; tak, że każde spotkanie z nim było dla mnie prawdziwą radością. Kiedy brakowało jakiegoś księdza, najprościej było zwrócić się do ks. Alojzego, aby otrzymać zastępstwo. On nie odmawiał nigdy, nie pytał, czy byłaby jakaś rekompensata ziemska za tę pracę, którą czynił z oddaniem; dbał jedynie o dusze. Wybierał - jeśli była możliwość wyboru w jakimś przypadku - parafie najbardziej biedne i opuszczone. Zawsze gotowy, aby czynić to, o co prosi biskup...”
Ziarno rzucone na polską ziemię obumarło, aby później wzrosnąć na nowo. Dziesięć lat po śmierci ks. Łabędzia do Polski przybył z Włoch ks. Innocenzo Dante. Od tej pory Towarzystwo Świętego Pawła rozwinęło się na nowo i trwa do dziś.